Czy to co czujemy, to żałoba po świecie, jaki znamy?

W ciągu ostatnich kilku tygodni rzeczywistość, jaką znaliśmy do tej pory, zmieniła się radykalnie, wywołując w wielu osobach lęk i uczucie surrealizmu. W miejsce stosunkowo przewidywalnej przyszłości pojawiły się z dnia na dzień pytania: I co teraz będzie? Zabraknie podstawowych produktów w sklepach? Czy mogę zachorować i umrzeć? Czy to znaczy, że nie pojadę na wymarzone wakacje? Nie otrzymam obiecanego awansu, a może nawet stracę pracę, bo moja firma przestała generować przychody? Tych pytań jest wiele i każdy z nas zadaje sobie nieco inne, w zależności od sytuacji życiowej.

Rozmawiam ze znajomymi psychologami, psychoterapeutami o naszych doświadczeniach, zarówno w kontaktach z pacjentami, jak i naszych osobistych przemyśleniach. Pacjenci zgłaszają różne problemy – nasilenie dawnych problemów, np. lęku o zdrowie, pojawienie się zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, kłopoty ze snem, pojawienie się somatycznych komponentów lęku, których nie potrafią z niczym powiązać.
Do czego można przyrównać reakcję na pandemię, jakie protokoły postępowania wykorzystać w trakcie terapii? Szukając odpowiedzi na to pytanie natrafiłam na ciekawy wywiad z Davidem Kesslerem w HBR z 23.03.2020: „That Discomfort You’re Feeling Is Grief”. David Kessler jest znanym ekspertem w kwestiach śmierci i żałoby, a także bliskim współpracownikiem Elisbeth Kübler-Ross. W ciągu ostatnich dziesięciu lat jej życia napisał z nią dwie książki: „On Grief and Grieving. Finding the Meaning of Grief Through the Five Stages of Loss” i „Lekcje życia”. David Kessler w cytowanym powyżej artykule, zwraca uwagę na to, że doświadczamy aktualnie wielu różnych stanów żałoby. Widzimy i czujemy, że świat się zmienił. Wiemy, że obecny stan jest przejściowy, ale nie doświadczamy go w ten sposób. Nie wiemy, kiedy i jak dokładnie obecna sytuacja się zakończy. Nieprzewidywalna przyszłość rodzi w nas lęk, ponieważ nie wiemy jak się do niej przygotować i co będzie dla nas oznaczać. Utrata dotychczasowej rutyny, strach przed skutkami ekonomicznymi i ograniczenie kontaktów społecznych – z tym wszystkim przyszło nam się zmierzyć z dnia na dzień. Przeżywamy zbiorową żałobę. Doświadczamy również czegoś, co Kessler nazywa anticipatory grief – antycypowaną żałobą; żałobą, którą przewidujemy, przeczuwamy. Dotyczy ona tego, co nadejdzie. W przypadku pandemii oznacza ona również świadomość, że coś złego się dzieje, choć tak naprawdę tego nie widzimy. Zdarza się, że nie znamy nikogo zarażonego, ani na kwarantannie. Czerpiemy wiedzę tylko z mediów. Ten swoisty surrealizm zaburza nasze poczucie bezpieczeństwa.
Elisabeth Kubler-Ross wyróżniła pięć etapów przeżywania żałoby: zaprzeczenie (poprzedzone szokiem, niedowierzaniem), gniew i bunt, targowanie się (negocjacje), depresja i akceptacja. W odniesieniu do reakcji na pandemię – na samym początku pojawia się zaprzeczanie: ten wirus nas nie dotyczy, to problem innych krajów, następnie gniew: jak to? Nie mogę rekreacyjnie jeździć na rowerze? Mam siedzieć w domu 24/7? Pojawiają się negocjacje: ok, ograniczę kontakty społeczne, ale w weekend wyjadę do znajomych na działkę na 2 godziny, zachowam dystans, jest i smutek: a może to się nigdy nie skończy? I wreszcie jest akceptacja: to się dzieje, takie są fakty, muszę się jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości, przeorganizować swoje życie. Akceptacja jest źródłem siły – jak twierdzi David Kessler. Co mogę zrobić? Mogę myć ręce. Nosić maseczkę. Mogę zachować bezpieczną odległość. Mogę nauczyć się zdalnie pracować, mogę tak zorganizować swój dzień, żeby znaleźć czas na odrabianie lekcji z dziećmi. A jeżeli wyobraźnia podsuwa nam lękotwórcze obrazy; tracę pracę, moi rodzice umierają, dowiaduję się, że jestem zarażony/na… Możemy skorzystać z technik uważności i przenieść się z wyobraźni do teraźniejszości: jestem zdrowy/zdrowa, rodzice są zdrowi, mam pracę, siedzę w miękkim fotelu, piję letnią kawę z ulubionego kubka, patrzę na orientalny dywan, czuję jak powietrze wypełnia moje płuca, mam co jeść, za oknem widzę słońce i parę chmur.
David Kessler proponuje, by do etapów żałoby dodać jeszcze szóste stadium: poszukiwanie znaczenia, sensu. Dla mnie osobiście ten etap jest najważniejszy w procesie odnajdywania się w nowej rzeczywistości, ponieważ zakłada, że każdy z nas może odnaleźć źródło siły w doświadczeniu potencjalnie wyczerpującym. Świat, w pewnym sensie, zatrzymał się na moment w oczekiwaniu na dalszy rozwój pandemii, nasze życie nie wygląda tak jak kilka miesięcy temu, wiele rzeczy musiało ulec zmianie. Jakie emocje odczuwamy w związku z tym? Co myślimy? Być może jesteśmy zaskoczeni niektórymi naszymi reakcjami, być może przewartościowujemy nasze życie lub zaczynamy zastanawiać się nad rzeczami, które do tej pory nas nie zajmowały? A może zaczynamy dostrzegać rzeczy, których do tej pory nie widzieliśmy?
„Dla mnie już od dłuższego czasu świata było za dużo. Za dużo, za szybko, za głośno.” – tym zdaniem zaczyna swój artykuł o pandemii „Okno” Olga Tokarczuk. A jak to wygląda u Was?